Ból w sporcie cz.1

Czy da się żyć bez bólu? Czy istnieje dobry ból? Czy musi boleć? No właśnie, po co nam w ogóle ten ból? Gdyby spojrzeć na definicję, dowiemy się, że ból to: subiektywnie przykre i negatywne wrażenie zmysłowe i emocjonalne, powstające pod wpływem bodźców uszkadzających tkankę lub zagrażających jej uszkodzeniem. Jeśli tak to działa, to sprawa jest dosyć prosta – boli, bo się uszkadza.

Hmmm.. gdyby się tak zastanowić chwilę nad życiem, to można znaleźć bardzo dużo przykładów, kiedy bolało, a jednak tych uszkodzeń nie było. Albo odwrotnie – było uszkodzenie a nic nie bolało (pamiętam jak w siódmej klasie udało mi się  w trakcie lekcji namówić koleżankę na „wolny taniec” podczas dyskoteki. Kilka godzin po szkole byłem tym tak podekscytowany, że nie zauważyłem przez ponad 15 minut, że moja noga jest rozcięta, gdy opowiadałem całą historię koledze. Okazało się , że aby to naprawić potrzebne były trzy szwy, na dyskotekę nie dotarłem). Może jednak warto spojrzeć na to zagadnienie trochę inaczej? Oczywiście, że warto. Wymaga to „jedynie” zmiany podejścia i zapoznania się z nową wiedzą. Zatem, zapraszam:)

Niestety powyższa definicja cały czas dominuje w głowach zarówno specjalistów jak i przeciętnych obywateli, więc aby zrobić trochę miejsca na nowe podejście, warto najpierw uporać się z paroma mitami.

Mit nr. 1 Istnieją receptory bólu (tzw. nocyceptory). Nocyceptory istnieją i jest ich całkiem sporo prawie we wszystkich zakamarkach naszego ciała, ale nie rejestrują, ani nie tworzą bólu. Jak miałyby to robić? Skąd ten ból miałby niby przylatywać? To może te receptory go tworzą? Nie. Po pierwsze: są to tzw. wolne zakończenia nerwowe – nic skomplikowanego, powiedzmy, że nie mają dużych umiejętności oceny bodźców. Po drugie: już w 1962 roku Melzack (wybitny badacz bólu), a także 1986 roku Wall (równie wybitny badacz) potwierdzili, że sygnał który jest przesyłany przez nerw z receptorów nie pokrywa się z tym co badani ludzie odczuwają. Po trzecie: gdyby to było takie proste, to wystarczyłoby wyprodukować leki, które blokują dane drogi przewodzenia i po kłopocie. Jaka zatem jest rola nocyceptorów? Obecnie uważa się, że informują o potencjalnym zagrożeniu dla tkanki i nazywa się je receptorami zagrożenia.

Mit nr. 2 Przyczynę bólu widać na badaniach obrazowych (USG, MRI, TK itd). Tu potrzebne jest pewne wyjaśnienie: w przypadku urazu najczęściej TAK, w przypadku przewlekłych dolegliwości najczęściej NIE. Uproszczając: jeśli widzimy obecny stan zapalny i wiemy co go wywołuje to znamy przyczynę. Jeśli nie ma stanu zapalnego, a są widoczne zmiany to jest bardzo duża szansa, że te zmiany są już od dłuższego czasu. Bardzo ciekawy artykuł W. Brinjikji i współautorów ukazał się w 2014 roku w czasopiśmie Spine. W badaniu przeanalizowano wyniki rezonansów magnetycznych i tomografii komputerowej 3110 osób, które nie doświadczyły bólu okolic kręgosłupa. Wniosek: im jesteśmy starsi, tym więcej zmian można zobaczyć w badaniach obrazowych. To sugeruje, że są to zmiany związane z wiekiem.

Mit nr 3 Mamy dyski w kręgosłupie. Anatomiczne nie ma czegoś takiego jak dysk! Od góry i dołu jest kość (czyli krąg), a pomiędzy jest jądro galaretowate, czyli żel, który utrzymują w przestrzeni (uproszczając) więzadła. Przypomina to trochę piłki na których siadamy, tylko wypełnione nie powietrzem a płynem. Ścianki są więzadłowe nie gumowe, a zamiast pośladków i podłogi są kręgi. Żebyśmy coś czuli potrzebny jest układ nerwowy. W żelu go nie ma. W kościach i więzadłach jest sporo. Ale wypaść toto nie może. Kość i więzadło mogą zostać uszkodzone, co uruchomi reakcje zapalną. Jest to bardzo ważna rzecz przy przebudowie/odbudowie, ale mało przyjemna w odbiorze, bo substancje zapalne obniżają progi aktywacji różnych receptorów i okolica staje się bardziej wrażliwa. Wspomniany żel może być bardziej lub mniej uwodniony, w zależności od sił, które na niego działają i czasu na regenerację. Mniejsze uwodnienie plus ciężar naszego ciała oznacza, że przestrzeń pomiędzy sąsiadujących kręgami się zmniejsza. Jeśli tak się dzieje (a wiemy, że więzadła to takie struktury, które nie są za bardzo rozciągliwe ani kurczliwe), to siła nacisku powoduje, że żel uwypukla więzadło, którego przyczepy zbliżyły się do siebie i voilà: mamy sytuację gdy coś sfotografowane z boku jest opisywane jako wystający dysk. Oczywiście opisywane powyżej struktury mogą być przyczyną bólu, ale badania sugerują, że tylko w 10-20% przypadków można tak powiedzieć.

Mit nr. 4 Ładna postawa = mało bólu, brzydka postawa = dużo bólu. Badań na ten temat jest naprawdę sporo, a temat ten można ugryźć na kilka sposobów. Robert A. Laird i współpracownicy w 2016 roku przeanalizowali 63 osoby zarówno zgłaszające problemy bólowe w okolicy lędźwiowej kręgosłupa jak i takie które tych problemów nie miały. Nie zauważono ani różnicy w wielkości lordozy lędźwiowej, ani w zakresie ruchu pomiędzy obiema grupami. Wielkość kąta ułożenia odcinka lędźwiowego była dość różnorodna u obu grup (od zniesionej do pogłębionej lordozy).

Autor tekstu: Marcin Uciński- fizjoterapeta.

Zainteresował cię ten temat? Zapraszamy 19.11 na 2h szkolenie z Marcinem.

Po szkoleniu live otrzymujesz 6 tyg. dostęp do nagranego materiału!

https://polskiecentrumfitness.pl/produkt/bol-w-sporcie/